Racjonalność alternatywna, czyli racjonalizm fundamentalizmu i realizm magiczny partyjno-kościelnej koalicji rządzącej

Mirosław Woroniecki, 23 maja 2018

Coraz częściej mamy do czynienia z próbami nadawania sensu i racjonalnego tłumaczenia nieracjonalnych poglądów, postaw i ocen pochodzących ze środowisk tradycjonalistycznych o konserwatywnej, narodowo-religijnej proweniencji. W najbardziej niedorzecznych wypowiedziach i fantazjach snutych przez przedstawicieli ugrupowań politycznych, społecznych i związków wyznaniowych próbuje się poszukiwać jakiejś wartości, słuszności bądź racji, która nie musi mieć żadnego związku z obiektywna rzeczywistością. Wystarczy, że poprzez swoją prostotę i wyrazistość tworzy pozory diagnozy i wyjaśnienia, daje zrozumiałą receptę, kreuje spokój ducha i ufność „wyznawców”. Nazywają to „racjonalnością alternatywną” chyba tylko po to by zgłupieć dla ojczyzny kompletnie i pogrążyć się w kultywowaniu stereotypowych wyobrażeń o pełnym poświecenia i cierpień życiu Polaka-katolika, na którego czyhają tradycyjnie obcy, źli, nihiliści i ateiści, kapitaliści i modernizatorzy odpowiedzialni za zburzenie ich wizji świata i Polski. Niektórzy przedstawiciele kleru twierdzą nawet, że po Żydach i Niemcach Polacy zostali narodem wybranym mającym doprowadzić świat do szczęśliwego zbawienia. Jedynym chyba usprawiedliwieniem bezrozumnego stadnego poparcia dla rozgłaszanych bzdur jest w mojej ocenie skala zjawiska występującego już w różnych krajach należących do cywilizacji zachodu i będącego reakcją na strach i bezsilność wobec fali obcych kulturowo imigrantów oraz obecne tempo procesów modernizacyjnych.

Modernizacja, której początki związane były z rozwojem gospodarki rynkowej i powstaniem nowej klasy społecznej charakteryzowała się stałą i postępującą z biegiem czasu fragmentaryzacją instytucji społecznych i ich podziałem na coraz mniejsze i bardziej wyspecjalizowane jednostki oraz podziałem życia społecznego na odrębne sfery o odmiennych wartościach i zasadach funkcjonowania. Sfera działalności gospodarczej, aktywności publicznej czy działalności społecznej albo ochrony zdrowia stawała się coraz bardziej racjonalna, instrumentalna i zsekularyzowana pozostawiając sferze prywatnej emocje, przyjemności czy ogólnie szeroko pojętą duchowość. Steve Bruce w monografii „Fundamentalizm” Wyd. Sic! Warszawa 2011 r. str.27 pisze m. in. „Ponieważ funkcje społeczeństwa w coraz większym stopniu się różnicują, ludzie również stają się coraz bardziej podzieleni i żyją w coraz większej izolacji wobec siebie. Choć pod wieloma innymi względami się mylił, Karol Marks miał rację twierdząc, że wzrost gospodarczy stanowiący nieodłączny element modernizacji tworzy coraz większą liczbę coraz bardziej zróżnicowanych zawodów i sytuacji życiowych. Wspólnoty wiejskie grupowały niewielką liczbę osób na każdym etapie ich życia. Na wzór kolumny frakcjonującej w rafinerii chemicznej proces uprzemysłowienia oddzielał od siebie zajmujących podobną pozycję społeczną ludzi i gromadził ich w wielkich fabrykach. Wyłonieniu się klas społecznych, definiowanych w większym zakresie przez wykonywany zawód niż przez miejsce zajmowane przez nich w hierarchii feudalnej, towarzyszyło zwykle zaognienie konfliktu klasowego – z pewnością szła z nim w parze także izolacja klasowa. W społeczeństwach feudalnych panowie i słudzy żyli w bezpośredniej bliskości. Pan jechał konno, sługa szedł piechotą, lecz podróżowali razem. W społeczeństwach nowoczesnych sąsiedztwo ma wyraźnie i ściśle określoną klasową tożsamość, a nowoczesne pociągi mają przedziały pierwszej i drugiej klasy. Nowoczesność oznaczała również niekończące się przyspieszenie zmian. Przekonanie o istnieniu jedynego Boga, stworzyciela świata zarówno materialnego, jak i społecznego, jest najbardziej przekonywujące, jeśli struktura społeczna odzwierciedlająca ład świata ponadzmysłowego jest stosunkowo stabilna i trwała. Wraz z pojawieniem się coraz to nowych i liczniejszych ról społecznych oraz wzrostem społecznej ruchliwości, tradycyjne wspólnotowe koncepcje ładu moralnego i zaświatowego zaczynały ulegać rozpadowi. Skoro klasy stawały się coraz wyraźniej wyodrębnione i silniej od siebie oddzielone, każda z nich tworzyła własne wizje religijne, które były lepiej dopasowane do realizowanych przez nie interesów.”

Przeniesienie religii ze sfery publicznej do prywatnej pozbawiało religię obiektywnej samo –oczywistości, lecz nie traciła ona dla większości ludzi subiektywnej wiarygodności – przestawała być koniecznością stając się osobistym wyborem, a nawet formą spędzania wolnego czasu. Postępujący rozkład tradycji religijnej spowodowany reformacją i rozwojem gospodarczym stopniowo prowadził do kształtowania się państwa świeckiego szczególnie w tych krajach gdzie istniał konflikt władzy z kościołem jak w Wielkiej Brytanii czy później we Francji.

Świeckie państwo zyskiwało na atrakcyjności nie tylko ze względu na jego rolę prewencyjną wobec konfliktów religijnych, ale przede wszystkim, dlatego, że tworząc dogodne warunki dla aktywności gospodarczej i rozwoju państwo takie uzyskało znaczną przewagę gospodarczą i militarną nad resztą świata.

Zmiany społeczne wynikające z procesu różnicowania, uspołeczniania i rozwoju ekonomicznego nasiliły zmiany w sposobie myślenia ludzi i wynikającym z niego sposobie działania, czyli wyzwoliły proces racjonalizacji, który w mniejszym lub większym stopniu towarzyszy nam do dnia dzisiejszego. Czy będzie on postępował dalej czy też doprowadzając nas do ery ponowoczesności razem z nowym tysiącleciem zapoczątkuje okres stagnacji lub nawet cywilizacyjnego regresu, kryzysów, nawrotu irracjonalizmu i religijności, rozkwitu fundamentalizmów trudno jest dzisiaj przewidzieć, natomiast wyraźnie widoczne są tendencje fundamentalistyczne tak w Polsce jak i w skali światowej, przy czym dotyczy to według mnie przede wszystkim kultur, w których panują religie monoteistyczne, gdyż obserwowany np. fundamentalizm hinduski ma inne zgoła podłoże.

Fundamentalizm stawia na pierwszym miejscu pewność decyzji i ubezpieczenie od ryzyka potępiając wszystko, co spokój ducha podważa, a więc głównie wolność jednostki. Religia ma być organizatorem, a co najmniej współorganizatorem razem z tzw. tradycyjnymi wartościami całokształtu życia człowieka zdejmując w ten sposób nieznośny ciężar odpowiedzialności z barków jednostki – tych barków, którym ponowoczesna kultura przypisała siłę herkulesową.

Modernizacja, a z nią racjonalizacja w końcu XX wieku nabrały takiego tempa, że świat przeciętnych ludzi w równej mierze prostych rolników, robotników, urzędników jak i wykształconych klas średnich został wywrócony do góry nogami. Coraz więcej ludzi ma poczucie zagubienia, zmarginalizowania, wykluczenia, coraz więcej ludzi uważa, że elity polityczne i gospodarcze ich lekceważą, że są eksploatowani i wykorzystywani, a radykalna religijność w powiązaniu z kulturowym tradycjonalizmem daje im poczucie pewności, proste i zrozumiałe odpowiedzi, duchowe oparcie wobec problemów i procesów cywilizacyjnych współczesnego świata. Gilles Kepel w swojej książce „ Zemsta Boga” pisze jak następuje: „… radykalizmy religijne nie są wytworem chorego umysłu ani manipulacji ciemnych sił, lecz niezastąpionym świadectwem głębokiego społecznego niepokoju, którego nie jesteśmy w stanie zrozumieć posługując się naszymi tradycyjnymi kategoriami myślenia. Potraktowanie serio nurtów odrodzenia religijnego nie oznacza, że automatycznie zostaniemy ich orędownikami czy towarzyszami drogi, podobnie jak nie każdy czytelnik wydawanych przez ruch robotniczy broszur, które otwierały mu oczy na kondycję proletariatu, wstępował w szeregi partii komunistycznej.” Według autora – ruchy religijne w skali światowej są niechcianymi dziećmi komputeryzacji, bezrobocia, eksplozji demograficznej, a także coraz bardziej rozpowszechnionej umiejętności czytania i pisania. Jako ruch sprzeciwu wobec rzeczywistości pełnią podobna rolę jak jeszcze niedawno ruch robotniczy tj. mają zdolność odsłaniania i diagnozowania zaburzeń społecznych. Fakt, że diagnozy i recepty proponowane przez te ruchy są często uproszczone, zwulgaryzowane do bólu czy nawet błędne nie ma dla ich członków żadnego znaczenia gdyż celem ich aktywności jest przyniesienie ulgi, a nie ratowanie zdrowia. Nie o prawdę i wiedzę w nich chodzi, lecz o „racjonalność alternatywną” będącą w gruncie rzeczy irracjonalną opowieścią o realnym świecie. Według mnie cechy takich ruchów posiada zarówno amerykańska Tea Party jak i polski PIS.

Te radykalne społeczno-polityczno-religijne ugrupowania odwołujące się do „alternatywnej racjonalności” pretendują do odgrywania istotnej roli politycznej w swoich krajach prezentując taki poziom racjonalności przekazu, który świadczy raczej o poważnym defekcie umysłów lub skrajnym cynizmie ich liderów nieodróżniających faktów od mitów, fantazji od rzeczywistości, urojeń od logicznych interpretacji albo też wykorzystujących różne formy kultu, potrzebę mitu, narrację ofiary prześladowanej przez sąsiadów czy dotychczas rządzące elity polityczne dla doraźnych potrzeb zdobycia i utrwalenia władzy w atmosferze rzekomego kreowania wielkich zmian społecznych. Zaprzęgniecie reakcyjnych przekonań do stworzenia fundamentalistycznych wizji świata nie jest wprawdzie niczym nowym, ale w połączeniu z brakiem refleksji krytycznej oraz determinacją i skalą zjawiska rodzi uzasadnione obawy i pytania o dalsze losy naszej współczesności.

Procesy decyzyjne w polityce krajowej i zagranicznej coraz częściej podejmowane są nie na podstawie racjonalnych przesłanek, obiektywnych analiz rzeczywistości i wynikających z nich oceny interesów państw, społeczeństw i grup społecznych lecz na elementach zaczerpniętych z mitologizowanej historii, religii i życzeniowego myślenia coraz bardziej odrywającego się od standardów obowiązujących w relacjach międzynarodowych cywilizowanych państw. Ktoś bardzo słusznie przyrównał tak prowadzoną politykę do południowoamerykańskiego nurtu w literaturze określanego jako „realizm magiczny”. Jest to bowiem realne zachowanie i postępowanie polityków np. w Polsce (najlepiej uwidocznione w postępowaniu polskich polityków w czasie procedury wyboru Donalda Tuska na Przewodniczącego Rady Europejskiej czy wprowadzeniu zmian w ustawie o IPN) i motywy takich zachowań wynikające z całkowicie bezpodstawnych, irracjonalnych pobudek motywowanych nieuzasadnionym przekonaniem o możliwości ich skutecznej realizacji.

Wygląda na to, że obserwujemy w Polsce istotne i ogromnej skali zjawisko zachodzące co prawda w mniejszej skali w całym świecie kultury chrześcijańskiej, które chociaż „magiczne” może spowodować całkiem rzeczywiste problemy i napięcia społeczne nie wyłączając konfliktów siłowych, a nawet zbrojnych pomiędzy państwami dla których historyczne resentymenty i nie wyrównane rachunki stanowiące fundamenty polityki historycznej konserwatywnych rządów będą domagać się zaspokojenia nawet za cenę życia obywateli.

Powstaje tylko pytanie, dlaczego mamy irracjonalizm czy „magiczny realizm” nazywać zaraz „alternatywną racjonalnością”, to tak jakby głupotę nazywać alternatywną mądrością.

Mirosław Woroniecki