Mirosław Woroniecki: Klerykalizm w Polsce jako praktyka polityczna

Mirosław Woroniecki, 29 października 2017

Od lat dziewięćdziesiątych relacje Kościoła katolickiego z państwem budzą uzasadnione wątpliwości zarówno części społeczeństwa, która nie podziela poglądu o jednorodnej tj. narodowo-wyznaniowej tożsamości Polaków uzasadniającej szczególną pozycje i uprzywilejowanie kościoła.  Zadziwiające połączenie szczególnej pozycji prawnej zawarowanej w obowiązującej Konstytucji RP z 1997 roku oraz w szeregu regulacjach  prawnych dotyczących m.in. finansowania instytucji kościelnych jak szkoły wyższe czy składki na ubezpieczenie społeczne księży, przepisach podatkowych i hojnych wynagrodzeniach dla katechetów w systemie edukacji publicznej, wojsku, policji itd. – żeby wymienić tylko niektóre z rażących przykładów uprzywilejowania łączy się z nadgorliwością instytucji państwowych i samorządowych w  spełnianiu różnych aspiracji zarówno kościoła instytucjonalnego jak i jego przedstawicieli. W efekcie panuje powszechne przekonanie, że nie warto narażać się kościołowi i władzy, a jakakolwiek krytyka jego nad obecności w sferze publicznej podobnie jak krytyka religii musi zakończyć się porażką dla podnoszących te kwestie podmiotów. Wymiar praktyczny takiej sytuacji to całkowity brak jakiegokolwiek wsparcia finansowego ze  strony państwa dla organizacji obywatelskich, których celem byłoby propagowanie świeckości albo światopoglądu racjonalistycznego w przeciwieństwie do różnych stowarzyszeń, organizacji i instytucji około kościelnych.

Godzenie się kolejnych rządów z nadrzędna wobec wszelkich innych instytucji pozycją kościoła zostało tak dalece utrwalone w świadomości społecznej, że wszelkie niegodziwości jakie władze czyniły w chęci przypodobania się biskupom, zasłużenia na poparcie kleru czy chociażby zneutralizowania stanowiska kościoła wobec różnych formacji politycznych sprawujących władzę zostały przykryte zasłoną milczenia.  Tak  stało się np. z niechlubną działalnością Komisji Majątkowej, która  hojnie i bez należytej podstawy prawnej przydzielała kościołowi majątek państwowy i samorządowy. Dzisiaj tylko nieliczne i słabo słyszalne głosy wyrażają sprzeciw chociażby wobec uzyskanego przez kościół przywileju obrotu ziemią rolną, przysporzeń majątkowych udzielanych przez władze pod dowolnymi tytułami, religijnych opraw dla politycznych imprez partii rządzącej  czy też narzucania zróżnicowanemu światopoglądowo społeczeństwu konfesyjnie zdefiniowanego systemu wartości. Nienormalne, bo sprzeczne z regulacją obowiązującej Konstytucji RP stosunki pomiędzy państwem i kościołem uzasadniają w pełni tezę postawioną przez organizatorów Kongresu Świeckości, który odbędzie się w Warszawie w dniach 21-22.10.br. o przyjęciu przez Kościół katolicki w Polsce roli politycznego gracza będącego nieformalnym koalicjantem rządzącej obecnie partii politycznej.

Sytuacja taka jest wynikiem tolerowania stałej gotowości polityków różnych opcji sprawujących władzę po 1989 roku do akceptacji szczególnej pozycji i rangi kościoła dopuszczonego do  współdecydowania o bieżących sprawach kraju, które sprowadzało się nie tylko do uzgadniania treści fundamentalnych, ustrojowych aktów prawnych, ale i pozwalało stronie kościelnej nieustannie zgłaszać różnego rodzaju mniej lub bardziej uzasadnione roszczenia finansowe, ingerować  w zakres praw obywatelskich w tym wynikających z  członkostwa w Unii Europejskiej jak Karta Praw Podstawowych, prawa kobiet czy prawa reprodukcyjne, aż do uzyskania dzięki obecnej władzy praktycznie pełnej wyłączności w kształtowaniu wyobraźni, moralności i edukacji społeczeństwa. Przyjęcie w art. 25 ust.3 Konstytucji koncepcji współdziałania państwa z kościołem we wszystkich praktycznie sprawach państwowych ( dla dobra człowieka i dobra wspólnego) znalazło dzisiaj swój najszerszy wyraz  w politycznym współdziałania partii rządzącej z większością kleru, forsowania interesów kościoła przez partie rządzącą i organizowaniem poparcia społecznego dla tej partii przez przeważającą część księży parafialnych, Episkopat i organizacje około kościelne

Postępująca klerykalizacja podporządkowująca wszystkie sfery działalności państwa i życia obywateli regułom i rytuałom jednego wyznania przy postępującym zaniku ekumenizmu i braku publicznego sprzeciwu innych wyznań jak też istniejącej kiedyś Polskiej Rady Ekumenicznej musi prowadzić do wniosku, że Polska stała się zgodnie z zapowiedzią przedstawicieli partii rządzącej (publikacja tekstu Krzysztofa Szczerskiego w piśmie „Pressje” nr 5 z 2005 roku) republiką wyznaniową będącą przejawem „…zwycięstwa rozsądku nad rozszalałą demokracją…”, która łączy zasady republikanizmu z obowiązkiem bezwzględnego przestrzegania ładu moralnego w sferze publicznej nad czym pieczę powinno sprawować prawo państwowe.

Zagrożenia wynikające z podporządkowania ładu państwowego doktrynie kościoła pogłębił fakt lansowania przez Kościół katolicki koncepcji państwa opracowanej przez byłego papieża Benedykta XVI – Josepha Ratzingera tzw. państwa pozytywnie laickiego w gruncie rzeczy sprowadzającej się do konieczności uwzględnienia w systemie prawnym wartości wywiedzionych z prawa naturalnego w jego katolickim rozumieniu. Koncepcja ta nie mająca żadnych szans na realizacje w zróżnicowanych kulturowo i światopoglądowo społeczeństwach zachodnioeuropejskich została zadana katolickim państwom peryferyjnych znajdującym się pod rządami narodowo – wyznaniowych partii politycznych poszukujących dla swoich autorytarnych rozwiązań demokracji większościowej, głębszego jak można przypuszczać religijnego uzasadnienia. System liberalnej demokracji zakwestionowany w Polsce i na Węgrzech ze względu na brak oświeceniowych tradycji i zrozumienia dla humanistycznych koncepcji ładu społecznego został skwapliwie wykorzystany do głoszenia przez najważniejszych dostojników kościoła, jak np. byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary kard. Gerharda Mullera, że proponowana przez Ratzingera koncepcja państwa jest najlepszą formą przeciwstawienia się zagrożeniom ze strony zachodniej cywilizacji, a  m.in. „…narzucaniu przez mniejszość większości ideologii gender, która domaga się seksualizacji człowieka od najmłodszych lat. Ponadto „… jest dobrym lekarstwem w sytuacji, gdy prym wiodą kultura techno scjentystyczna i konsumpcyjny indywidualizm. Zsekularyzowane społeczeństwa są wydrążone przez trywialność i wulgarność, definiują siebie tylko jako ”homo oeconomicus” i dążą do dobrobytu.” Zdaniem tego hierarchy „…zachodnia kultura straciła swoja wielkość, gdy Bóg przestał być fundamentem społeczeństwa. Szerzy się bałwochwalstwo ideologii, seksu, dobrego wyglądu lub narodu.” (wywiad kard. Mullera dla Wiadomości KAI 15/16 str.32).

Władze RP jawnie występują z inicjatywami legislacyjnych w tzw. gorących materiach prawnych i społecznych realizując aktualne poglądy wyznaniowe Kościoła katolickiego, zasilają dotacjami instytucje i organizacje kościelne, demonstrują zdolności mobilizacyjne kościelno-partyjnego elektoratu jak miało to miejsce podczas tzw. różańcowego otoczenia Polski i zamierzają utrwalić w nowym systemie konstytucyjnym wyznaniowy charakter państwa narzucony praktycznie całemu społeczeństwu. Nastąpiło to zarówno poprzez zmiany prawne dokonywane sukcesywnie począwszy od niezgodnego z prawem przyjęcia i podpisania przez rząd Hanny Suchockiej Konkordatu, aż po zawarcie faktycznej koalicji rządzącej będącej rezultatem sukcesu wyborczego antyoświeceniowej ofensywy kulturowej zapoczątkowanej w 2013 roku homilią kardynała Dziwisza o wyższości prawa bożego nad prawem państwowym.

Jak na razie nasycenie wszystkich sfer życia społecznego elementami religijnymi,  eksponowanie symboli religijnych już nie tylko w instytucjach publicznych, podejmowanie uchwały władzy ustawodawczej o teologicznym przesłaniu czy nadawanie szczególnej oprawy religijnej uroczystościom państwowym i manifestacjom politycznym organizowanym przez radykalne ugrupowania narodowo-wyznaniowe świadczą o skuteczności wybranej przez władze koncepcji politycznej chociaż nie ma ona żadnego racjonalnego uzasadnienia i może prowadzić do degradacji państwa i obniżenia jego prestiżu w skali krajowej i międzynarodowej. Poza tymczasową skutecznością działań politycznych pozostają bowiem długofalowe interesy kraju w sferze nauki, edukacji, kultury w tym kultury prawnej, których regres w dobie nachalnej promocji irracjonalizmu i cywilizacyjnej zapaści prowadzi jedynie do wyznaniowego skansenu jaki jest nie do wyobrażenia we współczesnej Europie.

Na propozycję polityczną klerykalizacji Polski nie ma jednak i nie będzie zgody. Klerykalizm traktujemy w kategoriach praktyki politycznej. Nie interesuje nas Kościół katolicki jako mityczne „ciało Chrystusa” ani jako wspólnota wiernych. Nie zajmujemy się religią, koncentrujemy naszą uwagę na działaniach instytucji kościoła w sferze publicznej i wykorzystywaniem religii do celów politycznych. Musimy dokonać diagnozy obecnego stanu relacji władzy z kościołem i społecznych skutków tego związku stąd sformułowany przez stowarzyszenie Kongres Świeckości apel środowisk laickich przeciwko postępującej klerykalizacji i inicjatywa zorganizowania kongresu będącego dialogiem tych środowisk z partiami politycznymi podzielającymi nasz niepokój i troskę o wolność myśli, sumienia i wyznania w wymiarze indywidualnym każdego obywatela naszego kraju jak i jego przyszłość.

Mirosław Woroniecki, adwokat

Prezes Zarządu Stowarzyszenia

Kongres Świeckości

Możesz również polubić…